Pewnego dnia ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Okazało się, ze samochody doszczętnie zniszczone. Z pierwszego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz, który ma tylko parę siniaków. Spojrzeli na siebie , potem na samochody – niedowierzanie.
Rabin mówi do księdza:
– Jak to się stało, ze my żyjemy?
– Nie wiem właśnie, ale to musi być znak od Szefa – odpowiada ksiądz.
– Tak to znak, żebyśmy się w końcu pogodzili.
– Tak, koniec kłótni i między religiami – mówi ksiądz.
Rabin wyciąga piersiówkę i mówi:
– Napijmy się na zgodę.
Ksiądz wziął, zrobił kilka łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił piersiówkę i schował.
– A Ty?- pyta ksiądz
– A ja poczekam, aż przyjedzie policja.